Dom rodzinny
Stefania Juraszek urodziła się w 1896 r. w Warszawie. Była jednym z pięciorga dzieci Szymona Juraszka i Heleny z domu Flach. W piątym roku życia straciła matkę. Opieką nad nią i jej rodzeństwem zajęła się ciotka – Anna Flach.
Po ukończeniu nauki w gimnazjum im. Anieli Wereckiej w Warszawie i zdaniu matury, podjęła studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.
Pseudonim „Żywna”
Podczas I wojny światowej przerwała studia medyczne, by czynnie uczestniczyć w walkach. Była członkinią Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) oraz Ochotniczej Legii Kobiet (OLK). Działała pod pseudonimem „Żywna”. W latach 1920–1921 r. jako lekarz podczas wojny polsko-bolszewickiej brała udział w starciach m.in. pod Łukowem i pod Lwowem. W 1920 r. przyznano jej stopień podporucznika OLK.
Doktor wszech nauk lekarskich
W 1919 r. wyszła za mąż za Waldemara Szwarcbarta, dyrektora Kasy Chorych i w 1021 r. urodziła córkę Zosię. Związek ten zakończył się rozwodem.
Studia ukończyła w 1926 r. uzyskując tytuł doktora wszech nauk lekarskich. Doświadczenie lekarskie zdobywała jako asystentka-wolontariuszka w szpitalach w Warszawie oraz w klinice w Wiedniu. W 1928 r. razem z córką przeniosła się do Sosnowca, gdzie pracowała w ubezpieczalni społecznej a także była lekarzem szkolnym.
Radom
W 1930 r. powtórnie wyszła za mąż za lekarza okulistę Zygmunta Perzanowskiego. Jej córka Zofia została przez niego adoptowana i tak jak Stefania przyjęła jego nazwisko. Po ślubie zamieszkali razem w Radomiu, gdzie Perzanowski otrzymał posadę dyrektora Szpitala Wojskowego i ordynatora oddziału okulistycznego, natomiast dr Perzanowska została ordynatorką oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Miejskiego.
II wojna światowa
Po wybuchu wojny w 1939 r. Perzanowscy jako oficerowie rezerwy zostali zmobilizowani i wraz ze swoimi szpitalami ewakuowani na Wschód. Po rozwiązaniu szpitali Zygmunta wzięto do niewoli i osadzono w sowieckim obozie jenieckim Starobielsk-Derkacze. Podzielił los blisko 22 tys. innych jeńców Polaków, zabitych przez NKWD strzałem w tył głowy w kwietniu 1940 r.
Stefania Perzanowska wróciła do Radomia w 1940 r. Pracowała jako lekarz i aktywnie działała w tajnych operacjach Armii Krajowej. Organizowała szkolenia w ramach podziemnej służby zdrowia, przenosiła broń i amunicję na punkty wyjściowe do akcji dywersyjnych. W jej mieszkaniu podziemie utworzyło skrzynkę kontaktową do wyłącznej dyspozycji Komendy Głównej AK w Warszawie.
KL Lublin
W nocy z 10 na 11 listopada 1942 r. podczas masowych akcji przeprowadzonych w Radomiu przeciwko inteligencji została aresztowana przez gestapo.
Po dwumiesięcznym uwięzieniu w Radomiu, w grupie 571 mężczyzn i 145 kobiet z więzień aresztów gestapo w Kielcach, Skarżysku Kamiennej, Częstochowie, Radomiu i Piotrkowie Trybunalskim deportowano ją do obozu koncentracyjnego na Majdanku. Tam dzieliła los więźniarki niemieckiego obozu koncentracyjnego. Pomimo tego nie zapomniała o swoim powołaniu i niemal od razu po przybyciu zajmowała się kobietami potrzebującymi jej pomocy. Pierwszy zabieg chirurgiczny ̶ nacięcia wrzodu w gardle – wykonała wysterylizowanym nad ogniem nożem kuchennym, służącym blokowej do krojenia chleba.
„Musimy mieć szpital”
W lutym 1943 r. po pojawieniu się wśród więźniarek przypadków tyfusu plamistego, doprowadziła do utworzenia na polu żeńskim rewiru.
„Perzanowska w pewnym momencie, kiedy rozszalał się tyfus na Majdanku, powiedziała do mnie: idziemy do Niemców, musimy coś załatwić. Idziemy. I tutaj, znowu, jej wystąpienie, kategoryczne, zwięzłe i właściwie niepodlegające dyskusji. Musimy mieć szpital. Nie dlatego, że my giniemy, bo my na to byłyśmy tu przywiezione, ale dlatego że wy, panowie, będziecie ginąć, bo tyfus tak samo was ogarnie jak nas. I dano nam barak na szpital. To był pierwszy sukces...”
Wanda Ossowska, Relacja wideo, APMM
„Dokonywała cudów”
Pracowała bez przerwy. Oprócz opieki nad chorymi pośredniczyła w kontaktach z organizacjami charytatywnymi – Polskim Czerwonym Krzyżem i Radą Główną Opiekuńczą. Starała się zdobywać niezbędne leki oraz sprzęt. Brała udział w przekazywaniu grypsów – nielegalnej korespondencji.
„Doktor Perzanowska dokonywała cudów, bo starała się, i to jej się udało, prowadzić ten nasz rewir, w tych obozowych warunkach, prawie jak szpital wolnościowy, to znaczy zachowując wszelkie prawidła, przepisy obowiązujące w szpitalach. No, z tym że bieda polegała przede wszystkim na tym, że nie było leków”.
Jadwiga Lipska-Węgrzecka, Relacja wideo, APMM
„Ogromnieśmy ją wszystkie lubiły”
Podczas pobytu w obozie doktor Stefania Perzanowska przyuczała do zawodu młode kobiety zatrudnione w rewirze. W jednym z grypsów do córki, z grudnia 1943 r., napisała: „Potrzebna mi anatomia – książka w zakresie gimnazjalnym lub trochę większym – nie tylko atlas, ale i treść – bo mam tu takie kursy dla pielęgniarek”.
„[…] oprócz wszystkich zajęć, jakie miała – a miała ich ponad ludzkie siły – potrafiła wieczorami przyjść do naszego pielęgniarskiego pokoiku, zaprosić jeszcze innych chętnych i wygłaszała dla nas wykłady z anatomii, fizjologii, chorób zakaźnych, profilaktyki, a także z leczenia prostych rzeczy, prostych schorzeń. To nam się ogromnie przydawało, bo myśmy były przecież zupełnymi amatorkami w zawodzie pielęgniarskim – poza kilkoma dyplomowanymi. I jakby tego było jeszcze mało, czytała nam całe księgi Pana Tadeusza – pięknie, po aktorsku. Siedziałyśmy – mimo, że naprawdę byłyśmy i zmęczone, i marzące o śnie – słuchałyśmy tego Pana Tadeusza […]. Ogromnieśmy ją wszystkie lubiły, szanowały”.
Wiesława Grzegorzewska-Nowosławska, Relacja wideo, APMM
„Każdego ratować do końca”
„Pewnego dnia kazali nam Niemcy wynosić ze szpitala ranne Żydówki na plac apelowy, do selekcji. Zebrałyśmy się wszystkie w korytarzu. Lekarz niemiecki stał naprzeciwko nas. I wtedy Perzanowska, spokojnie i dosadnie powiedziała: «My jesteśmy służbą sanitarną, myśmy przysięgały człowieka każdego ratować do końca. My nie pójdziemy wynosić Żydówek na plac apelowy, gdzie jest selekcja». Policzek, który wymierzył ten Niemiec Perzanowskiej, taki, że głową uderzyła w ścianę, to było coś takiego, że nas po prostu sparaliżowało. I Niemiec poszedł. I nie wynosiłyśmy rannych Żydówek na plac apelowy".
Wanda Ossowska, Relacja wideo, APMM
„Całuję Cię dziecino najmilsza z całego serca”
„Córuchno moja najdroższa, jedyna, najlepsza i najukochańsza!
List Twój ostatni tak bardzo, bardzo kochany dostałam – dziękować Ci za niego listownie to mało – bo to przecież nie był list zwykły – to jesteś Ty sama, Twoje całe serce i Twoje myśli – a wszystko tak bardzo kochane i takie jak u nikogo na świecie. Dziecino moja najlepsza, nie może być mi nigdy i nigdzie źle – bo przecież jesteś Ty i ta świadomość, że mam Ciebie, taką właśnie musi mi dać radość i szczęście nawet w najcięższych chwilach i sytuacjach. Jeśli jestem dobrą dla Ciebie Matką, to Ty mi to wszystko odpłacasz z olbrzymim procentem – jesteś najlepszą z córek, jaką sobie można tylko wyobrazić. […] Całuję Cię, dziecino najmilsza, z całego serca i Bogu polecam – Boże, jakże strasznie tęsknię za tym, aby móc to uczynić osobiście! Twoja Matka.
Zajączkowi zajrzyj do brzuszka. Pa, córeńko".
Gryps Perzanowskiej wysyłany z obozu do córki
„Chcę bronić chorych…”
Podczas ewakuacji rewiru w kwietniu 1944 r. wysłano ją razem z personelem żeńskim i chorymi do KL Auschwitz.
Perzanowska była także więźniarką obozów w Ravensbrück i jego filii w Neustadt-Glewe. We wszystkich tych miejscach kaźni niosła pomoc chorym. Wolność odzyskała w maju 1945 r. po wyzwoleniu obozu Neustadt-Glewe przez wojsko amerykańskie. Jego terenu jednak nie opuściła, dopóki nie zapewniła opieki lekarskiej swoim pacjentkom-współwięźniarkom.
Po wojnie
W maju 1945 r. powróciła do Radomia, gdzie powierzono jej stanowisko ordynatorki oddziału chorób wewnętrznych. We własnym domu założyła wówczas jedną z pierwszych poradni, w której przyjmowała bezpłatnie byłych więźniów obozów koncentracyjnych oraz ich rodziny. Z jej inicjatywy powstała w tym mieście szkoła pielęgniarska, w której pełniła funkcję kierownika i wykładowcy. Wygłaszała referaty i publikowała artykuły związane z tematyką obozową, także syndromem KZ, głównie w „Przeglądzie Lekarskim – Oświęcim”. Należała do licznych towarzystw naukowych i społecznych.
"Gdy myśli do Majdanka wracają"
W 1965 r. Państwowe Muzeum na Majdanku ogłosiło konkurs na pamiętniki z pobytu w obozie. Stefania Perzanowska spisała swoje wspomnienia i wysłała maszynopis. Otrzymała trzecią nagrodę. Jej książka pt. Gdy myśli do Majdanka wracają została opublikowana w 1970 r.
Stefania Perzanowska zmarła 16 sierpnia 1974 r. w Warszawie. Za swoją działalność, także społeczną, była wielokrotnie odznaczana. W 1985 r. jednej z ulic Radomia nadano jej imię.
W 2022 r. Muzeum na Majdanku we współpracy z wydawnictwem Prószyński wznowiło wspomnienia Perzanowskiej.
„Dla mnie najważniejsze jest jednak zakończenie, gdy piszę, że jedyne dobro, które nam pozostawił Majdanek – to nasza wspólna, serdeczna bliskość i nasza wypróbowana przyjaźń”.
Stefania Perzanowska o swojej książce